"Wstąpił do piekieł"

Autor: Piotr Andryszczak, dodano: 2016-02-19

Na początek:

Katechizm Katolicki kard. GaspariKATECHIZM KATOLICKI Katechizm Katolicki kard. Gaspari
Piotr Kardynał Gasparri
Katechizm Katolicki kard. Gaspariwyd.1934
Katechizm Katolicki kard. Gasparistr.39 Katechizm Katolicki kard. Gasparistr.40

W publikacjach Świadków Jehowy na temat Składu Apostolskiego, możemy przeczytać:

Rocznik 2002 Rocznik 2002 Rocznik 2002wyd.2002
Rocznik 2002
str.86

Nie jest prawdą, że w Składzie Apostolskim jest mowa, iż Jezus wstąpił do piekieł. Pan Eugene nie mógł tego wskazać. Czyżby oszukał swojego rozmówcę, a ten z tego powodu zmienił swoje życie? Podobne opowiadanie mamy poniżej, również ze skutkiem:

Rocznik 2005 Rocznik 2005 Rocznik 2005wyd.2005
Rocznik 2002
str.108

Nie jest prawdą, że Chrystus "poszedł do piekła" i nie jest prawdą, że w Składzie Apostolskim powiedziano "Jezus wstąpił do piekieł". Nie może być więc prawdą, że mówca zacytował fragment Składu Apostolskiego. Takie wyrażenie tam nie występuje.

Czy te dwa opowiadania nie są przypadkiem zbieżne ze sobą? Brzmią przecież podobnie. Czy Eugene i Alain oszukali swoich rozmówców?

Rocznik 2002
str.86
Rocznik 2002
str.108

Świadkowie sami w swoich publikacjach cytują Skład Apostolski, a tam pada inne słowo:

Strażnica 1974 Nr 11974 Nr 1 Strażnica 1974 Nr 1
str.8

Jak czytamy, nie ma tam mowy o "wstąpieniu do piekieł", lecz "zstąpieniu do piekieł". Podobnie mamy w tej publikacji:

Strażnica 1970 Nr 231970 Nr 23 Strażnica 1970 Nr 23
str.18

A więc jednak "zstąpił" a nie "wstąpił". To tak jakby ktoś zszedł na strych a wszedł do piwnicy. Poprawnie: zszedł do piwnicy i wszedł na strych.

Świadkowie Jehowy podczas rozmów lubią zadawać pytania: "gdzie zatem Jezus był po śmierci: w raju, w niebie, w grobie, czy „wstąpił do piekieł”? Przywołują np. słowa Pana wypowiedziane po zmartwychwstaniu: „Jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca” (J 20:17). Widać z tego, że Świadkowie Jehowy rzeczywistość pozaziemską mierzą kategoriami z tego świata. Bóg jest w tym samym czasie wszędzie, gdzie chce. Jezus od momentu, gdy wypowiedział słowa „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23:46), również wchodzi w nową rzeczywistość. Nie ogranicza Go czas i miejsce. Chrystus może być z jednymi, jak i z drugimi, jak sam powiedział: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18:20); „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28:20). Jezus według pojęć ST nie musiał być zaraz z łotrem w niebie, gdyż w tamtym czasie wierzono w taki jakby przedsionek nieba, którym było „łono Abrahama” (Łk 16:23), tak zwany „hades sprawiedliwych”. Jeśli był z łotrem w tym właśnie raju, to wtedy zrozumiały staje się fakt, że po 40 dniach wstąpił na oczach Apostołów do Ojca, choć niewątpliwie wcześniej cały czas duchem był z Nim (por. J 13:1 – „nadeszła jego godzina, aby przeszedł z tego świata do Ojca”)." Włodzimierz Bednarski

Inną nieprawdziwą informację o Składzie Apostolskim możemy przeczytać w tej publikacji:

Strażnica 15 kwietnia 199315 kwietnia 1993 Strażnica 15 kwietnia 1993str.2
Strażnica 15 kwietnia 1993str.8

Albo redaktorzy Strażnicy nie potrafią czytać ze zrozumieniem, albo z pełną świadomością wprowadzają czytelników w błąd. Wyrażenie "zstąpił do piekieł" nie może oznaczać grobu, bo wcześniej w Składzie Apostolskim jest powiedziane "pogrzebion" (został pogrzebany):

Strażnica 1970 Nr 231970 Nr 23 Strażnica 1974 Nr 1
str.18

A więc Jezus najpierw umarł, potem został pogrzebany, czyli ciało Jego zostało złożone w grobie (Łk 25,53), a nie w Szeolu (gr. hades). Krótko mówiąc: Jezus umarł i został pogrzebany w grobie (Łk 25,53), po swojej śmierci a przed zmartwychwstaniem zstąpił do piekieł (1 P 3,19). Potem zmartwychwstał (Łk 17,23) i w ciele wstąpił do nieba (Dz 1,10).


Słownik Teologii Biblijnej Słownik Teologii Biblijnej
wyd.1990
Słownik Teologii Biblijnej
wyd.III
Słownik Teologii Biblijnej
str.657
Słownik Teologii Biblijnej
str.658

Biblia Tysiąclecia wyd.I Biblia Tysiąclecia wyd.I
WROCŁAW 2016
Biblia Tysiąclecia wyd.I
Perspektywa eschatologiczna proegzystencji wierzących w przekazie Pisma Świętego
str.88
Perspektywa eschatologiczna proegzystencji wierzących w przekazie Pisma Świętego
Perspektywa eschatologiczna proegzystencji wierzących w przekazie Pisma Świętego
Perspektywa eschatologiczna proegzystencji wierzących w przekazie Pisma Świętego
Perspektywa eschatologiczna proegzystencji wierzących w przekazie Pisma Świętego
Perspektywa eschatologiczna proegzystencji wierzących w przekazie Pisma Świętego
Perspektywa eschatologiczna proegzystencji wierzących w przekazie Pisma Świętego
Perspektywa eschatologiczna proegzystencji wierzących w przekazie Pisma Świętego
str.95
Katechizm Kościoła Katolickiego Katechizm Kościoła KatolickiegoPallottinum 1994
Katechizm Kościoła Katolickiego Katechizm Kościoła Katolickiegostr.157
Katechizm Kościoła Katolickiego Katechizm Kościoła Katolickiegostr.158

CZY CHRYSTUS PAN ODKUPIŁ WSZYSTKICH LUDZI

"Przygotowania do jubileuszu roku 2000 uświadomiły mi, że Chrystus, w perspektywie dziejów ludzkości, przyszedł bardzo niedawno. Jeżeli ludzkość istnieje już setki tysięcy, a może nawet miliony lat, to dwa tysiące lat stanowi zaledwie niewielką cząstkę ludzkich dziejów. Słowo Boże uczy, że tylko w Chrystusie człowiek może osiągnąć zbawienie: "Nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni" (Dz 4,12). Osobiście z wielką wdzięcznością przyjąłem wyjaśnienie soborowej Konstytucji duszpasterskiej, że Chrystus ma moc zbawiać również niechrześcijan, a nawet niewierzących, którzy szukają prawdy i są ludźmi dobrej woli: "Skoro bowiem za wszystkich umarł Chrystus i skoro ostateczne powołanie człowieka jest rzeczywiście jedno, mianowicie boskie, to musimy uznać, że Duch Święty wszystkim ofiarowuje możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do uczestnictwa w tej paschalnej tajemnicy" (KDK 22).
Pozostaje jednak pytanie o los wieczny tych setek i tysięcy, a może milionów pokoleń, które żyły przed Chrystusem.

Mówi się czasem o Panu Jezusie, że jest On założycielem chrześcijaństwa. Dostarcza mi Pan okazji do paru słów krytyki pod adresem tego określenia, które rozpowszechniło się dopiero w czasach Oświecenia. Wprawdzie nie jest to określenie fałszywe, zawiera się w nim jednak ukryte zaproszenie do traktowania chrześcijaństwa jako zjawiska czysto ludzkiego, jak gdyby było ono tylko jedną wśród wielu religii świata.

Otóż już w samych początkach wiary chrześcijańskiej z całą jednoznacznością uczono, że Kościół istnieje od początku świata, tyle że do czasów Chrystusa Pana istniał jedynie w formie niewidzialnej. Świadectwo tej wiary znajdziemy m.in. w najstarszej zachowanej do naszych czasów homilii chrześcijańskiej, napisanej przed rokiem 150: "Pełniąc wolę Ojca naszego, Boga, należeć będziemy do Kościoła naszego pierwotnego, Kościoła duchowego, stworzonego pierwej niż słońce i księżyc. (...) Kościół nie istnieje dopiero od dzisiaj, ale od początku. Był on bowiem duchowy, tak właśnie jak nasz Jezus. Objawił się zaś w ostatnich dniach, ażeby nas zbawić. Otóż Kościół, który był duchowy, objawił się w ciele Chrystusowym, aby nam pokazać, że kto go zachowa w ciele i go nie zbezcześci, otrzyma go w Duchu Świętym" (tzw. Drugi List Klemensa do Koryntian 14).

Proszę zauważyć, że założenie Kościoła przez Pana Jezusa przyrównuje autor tej homilii do tajemnicy Wcielenia. Tak jak Chrystus Pan nie zaczął istnieć w momencie swego poczęcia, bo jest On Przedwiecznym Synem Bożym, ale wówczas zaczęło się tylko Jego istnienie widzialne, w naturze ludzkiej -- podobnie jest z Kościołem: istniał on od początku świata, a Pan Jezus w tym sensie go założył, że nadał mu postać instytucji i wspólnoty, która istnieje również w wymiarze widzialnym.

Takie spojrzenie na Kościół było wśród pierwszych chrześcijan bardzo rozpowszechnione, jak o tym świadczą jeszcze dwa inne, też pochodzące z połowy II wieku, dokumenty: Pasterz Hermasa (Wizja 2,4,1) oraz Apologia św. Justyna Męczennika (1,46,2). Św. Justyn, chyba jako pierwszy w historii Kościoła, mówi o żyjących w czasach przedchrześcijańskich chrześcijanach anonimowych: "Pouczono nas, że Chrystus to pierworodny Syn Boży i równocześnie Słowo, w którym uczestniczy cały ród ludzki. Otóż ci, co prowadzili życie ze Słowem zgodne, są chrześcijanami, nawet jeśli uchodzili za ateistów, jak na przykład wśród Greków Sokrates, Heraklit i do nich podobni".

Jak widzimy, św. Justyn wyraźnie stwierdza, że nie jest to jego osobisty pogląd, ale że takie pouczenie otrzymał od Kościoła. Otóż jeśli sobie uprzytomnimy, że tajemnica Kościoła jest to tajemnica powołania do zbawienia, to okaże się, że już Apostoł Paweł kilkakrotnie wspominał, że istnieje ona od wieków, a Chrystus Pan nadał jej widzialność i całą skuteczność (Rz 16,25n; Ef 3,9n; Kol 1,26).

Dzisiaj, kiedy nawet gorliwi katolicy zbyt mało zauważają w Kościele jego wymiar nadprzyrodzony, szczególnie warto sobie przypomnieć tę starą prawdę, że Kościół również w tym nie jest podobny do żadnej instytucji czysto ludzkiej, iż jest transcendentny wobec dziejów ludzkości: istnieje wcześniej, niż te dzieje się zaczęły i nie przestanie istnieć, kiedy te dzieje dobiegną kresu. Kościół jest bowiem wielką wspólnotą Bożych przyjaciół, przeznaczoną do życia wiecznego.

Żeby Pan mógł się jeszcze więcej nacieszyć tą prawdą o Kościele istniejącym przed wiekami, przytoczę Panu jeszcze tekst Euzebiusza z Cezarei, napisany około roku 300: "Chociaż niewątpliwie jesteśmy nowymi ludźmi i chociaż narody dopiero teraz poznały to rzeczywiście nowe imię chrześcijan, przytoczymy dowody na to, że naszego życia i obyczajów, opartych na zasadach bogobojności, nie utworzyliśmy dopiero teraz, lecz że od pierwszej, rzec można, chwili istnienia rodu ludzkiego szczęśliwie się rozwinęły z pojęć, wrodzonych pobożnym ludziom danego czasu. (...) Gdyby kto powiedział, że oni wszyscy, od Abrahama idąc w górę aż do pierwszego człowieka, dla swej niewątpliwej sprawiedliwości są chrześcijanami z uczynków, chociaż nie z imienia, nie rozminąłby się z prawdą. Imię to bowiem mówi wyraźnie, że chrześcijanin, dzięki poznaniu Chrystusa i dzięki Jego nauce odznacza się roztropnością, sprawiedliwością, wstrzemięźliwym życiem, mężną cnotą, wreszcie wyznawaniem czci jednego i jedynego, najwyższego Boga. W tym wszystkim zaś oni płonęli gorliwością nie mniejszą od naszej. (...)

Dlatego należy uznać, że pierwotną, najstarszą, wiekiem najpoważniejszą, przez ludzi miłych Bogu takich jak Abraham odkrytą religią jest ta, którą teraz właśnie wszystkim narodom głosi nauka Chrystusowa. (...) Dlaczegóż by więc nie można przypuścić, że my, którzy się wywodzimy od Chrystusa, mamy ten sam sposób życia i ten sam wyraz religii, jaki mieli niegdyś owi Boży przyjaciele? A zatem nie jest nową ani obcą, ale naprawdę pierwotną, jedyną i prawdziwą formą służby Bożej ta właśnie, którą nam podała nauka Chrystusa" (Historia kościelna 1,4).

"Od Abla sprawiedliwego aż do końca świata -- wypowiada tę samą prawdę św. Augustyn -- jak długo ludzie rodzą się i są rodzeni, wszyscy sprawiedliwi przechodzący przez to życie stanowią jedno ciało Chrystusa" (Kazanie 341,9,11). Warto wiedzieć, że prawdę tę przypomniał również ostatni sobór (KK 2), wykorzystując zresztą te właśnie sformułowania św. Augustyna.

I to jest pierwsza część odpowiedzi na Pańskie pytanie: Kościół jest tajemnicą istniejącą przed wiekami, a zatem do zbawienia byli wezwani również wszyscy ludzie, żyjący przed Chrystusem. Ci, którzy rzeczywiście szli przez życie drogą zbawienia, zawdzięczali to łasce, której Bóg im udzielał ze względu na przyszłe zasługi Chrystusa Pana. "Bo nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni".

Tę prawdę, że ci ludzie ery przedchrześcijańskiej, którzy rzeczywiście zbawienia dostąpili, zawdzięczają je całkowicie Chrystusowi, a osiągnęli je dopiero po Jego zbawczej śmierci, wyznajemy w słowach "Symbolu apostolskiego": "Zstąpił do piekieł". Żeby nie wydłużać tego listu, nie będę tu omawiał tekstów biblijnych na ten temat, bo są one łatwo dostępne (1 P 3,18-22; Ef 4,8-10; Hbr 11,39n; Ap 1,18). Od razu przejdę do przedstawienia paru szczególnie charakterystycznych pouczeń, jakie na temat prawdy o zstąpieniu Ukrzyżowanego do otchłani zostawili nam Ojcowie Kościoła.

Zacznę od pochodzącego z ok. 180 roku świadectwa św. Ireneusza, duchowego wnuka Apostoła Jana, bo jest ono napisane jakby specjalnie w odpowiedzi na Pański list: "Chrystus przyszedł nie tylko dla tych, którzy uwierzyli Mu od czasów cesarza Tyberiusza. Nie jest też tak, żeby Ojciec troszczył się tylko o ludzi, którzy żyją obecnie. On troszczy się w ogóle o wszystkich od początku ludzi, którzy według swoich możliwości i w swoim czasie bali się i kochali Boga, byli sprawiedliwi i troskliwi wobec bliźnich oraz pragnęli zobaczyć Mesjasza i usłyszeć Jego głos. (...)

Dlatego Pan zstąpił pod ziemię, aby również im zwiastować nowinę o swoim przyjściu, że jest odpuszczenie grzechów dla tych, którzy w Niego wierzą" (Adversus haereses 4,22,2 i 27,2).

Obraz Chrystusa Pana, ogłaszającego przebywającym w otchłani zmarłym dobrą nowinę, zaczerpnięty został z 1 P 3,19. Otóż byłoby dużym uproszczeniem przypisać pobłażliwie ten obraz nadmiarowi wyobraźni eschatologicznej u pierwszych chrześcijan. Funkcją tego obrazu jest przekazanie nam prawdy, że z chwilą zbawczej śmierci Chrystusa Pana zbawienie nie ogarnęło bynajmniej automatycznie wszystkich ludzi, którzy umarli przed Nim, ale było ono przedmiotem wyboru każdego, kto je rzeczywiście przyjął.

Piszący -- jakieś dwadzieścia lat po Ireneuszu -- Klemens z Aleksandrii wyraźnie powiada, że Chrystus Pan zstąpił do otchłani nie tylko dla sprawiedliwych Starego Testamentu, ale dla wszystkich ludzi spragnionych zbawienia: "Pan nie z żadnej innej przyczyny zstąpił do Hadesu, jak tylko po to, aby i tam głosić Ewangelię. (...) Sprawiedliwy, dopóki istotnie jest sprawiedliwy, nie różni się od innego sprawiedliwego, czy to byłby człowiek Prawa Mojżeszowego czy Hellen. Bóg jest Panem nie tylko Judejczyków, ale wszystkich ludzi, a bardziej bezpośrednio jest Ojcem tych, którzy Go poznali" (Kobierzec 6,46,2 i 47,2).

Podobnie pisał ok. 247 roku uczeń Klemensa, wielki Orygenes: Pan, "kiedy stał się duszą pozbawioną ciała i przebywał wśród pozbawionych ciała dusz, przyciągnął ku sobie te spośród nich, które tego chciały albo o których znanym sobie sposobem wiedział, że są tego godne" (Przeciw Celsusowi 2,43).

Zachowało się nawet świadectwo, że już katechumenów pouczano o tym, iż dobrodziejstwo zbawienia ogarnęło również zmarłych, żyjących przed czasami Chrystusa Pana. Oto co na ten temat mówił swoim katechumenom św. Cyryl z Jerozolimy: "Zstąpił do piekieł, aby i tam zbawić sprawiedliwych. Bo powiedz mi: Chciałbyś, aby żyjący stali się uczestnikami łaski, a ci, którzy od Adama tak długi czas byli w więzieniu, nie mieli otrzymać wolności?" (Katecheza 4,11).
Bo Chrystus Pan jest naprawdę kimś nieskończenie więcej niż założycielem religii chrześcijańskiej. "On jest prawdziwie Zbawicielem świata" (J 4,42). Również Zbawicielem wszystkich pokoleń, które były przed Nim."
Zobacz:

Powrót do strony głównej
Opracował: Piotr Andryszczak
© 2007-2023