Transfuzja krwi – stanowczość w unikaniu jej przez Świadków Jehowy
i ich dzieci oraz metody Towarzystwa Strażnica stosowane w walce z nią

Autor: Włodzimierz Bednarski,
"Czy Świadkowie Jehowy są kompetentni w orzekaniu o transfuzji krwi?"

poprzednia część nastepna część
Transfuzja krwi – stanowczość w unikaniu jej przez Świadków Jehowy i ich dzieci oraz metody Towarzystwa Strażnica stosowane w walce z nią

Poniżej zamieszczamy najbardziej znane i charakterystyczne metody unikania transfuzji krwi stosowane przez Świadków Jehowy. W wielu przypadkach są one akceptowane i popierane przez Towarzystwo Strażnica, które je propaguje w swoich publikacjach. Dla większości osób mogą wydawać się one niekonwencjonalnymi, ale dla Świadków Jehowy są one wręcz normalnością.

Noszenie przy sobie oświadczenia przeciw transfuzji, obowiązującego „nawet po utracie przytomności”

Świadkowie Jehowy pod wpływem Towarzystwa Strażnica wiele lat temu zaczęli zabezpieczać się przed ewentualną niespodziewaną i niechcianą transfuzją:

„W latach siedemdziesiątych wśród Świadków upowszechnił się zwyczaj noszenia przy sobie oświadczenia informującego służbę zdrowia, że w żadnych okolicznościach nie zgadzają się na przetoczenie im krwi. Po konsultacjach z lekarzami i prawnikami dokumentowi temu nadano taką formę, by miał on moc prawną” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 185).

W Oświadczeniu dla służby zdrowia padają takie oto słowa:

„Dokument ten zachowuje ważność nawet wtedy, gdybym utracił(a) przytomność i jest wiążący dla moich prawnych przedstawicieli lub spadkobierców”.

„Zgodnie z zaleceniem ekspertów każdy Świadek Jehowy ma przy sobie Oświadczenie dla służby zdrowia. Jest ono co roku aktualizowane i podpisywane przez właściciela oraz świadków, często członków najbliższej rodziny” (Jak krew może ocalić twoje życie? 1990 s. 18).

Nawet jeśli ktoś nie jest ochrzczonym kaznodzieją Świadków Jehowy i nie otrzymał wspomnianego dokumentu, może sobie napisać podobny, najlepiej na maszynie. Powinien w nim wymienić swoje życzenia związane z leczeniem, wyszczególnić choroby i dolegliwości oraz wskazać, kogo powiadomić w razie wypadku” (Przebudźcie się! Nr 4, 1991 s. 4).

Cytowane czasopismo na stronach 4-5 daje szersze instrukcje dotyczące wspomnianego oświadczenia.

Również inna publikacja szeroko omawia to zagadnienie, rozpoczynając je następująco w artykule pt. Pomoc w powstrzymywaniu się od krwi:

„Ciało Kierownicze podjęło decyzję o połączeniu najważniejszych części dokumentów »Dyrektywy i pełnomocnictwo w sprawie opieki zdrowotnej« oraz »Oświadczenie dla służby zdrowia« w jeden dokument, który będziemy nazywać dokumentem »Dyspozycje«. Dokument ten jest bezterminowy i będziemy się nim posługiwać na terenie naszego kraju. (...) Zanim złożysz dokument »Dyspozycje«, zrób dobrej jakości kserokopie dla swojego pełnomocnika, pełnomocnika zastępczego, lekarza rodzinnego oraz dla siebie. Warto też dać kopię członkom rodziny i sekretarzowi zboru. Ksero należy zrobić na papierze formatu A4 z dokumentem umieszczonym pośrodku strony. Oryginał (nie kserokopię) należy zawsze nosić przy sobie razem z dokumentami” (Nasza Służba Królestwa Nr 12, 2004 s. 7).

Noszenie stale i wszędzie przez dzieci „karty identyfikacyjnej” pomocnej
przeciw transfuzji

Towarzystwo Strażnica nakazuje rodzicom, by ich dzieci, nawet na podwórku, miały przy sobie stale odpowiednie „dokumenty” związane z niechcianą transfuzją:

„Przede wszystkim upewnijcie się, czy każdy w waszej rodzinie ma dokładnie wypełnione »Oświadczenie dla służby zdrowia« – z datą, własnoręcznym podpisem i podpisami świadków. Od stycznia posługujemy się tym dokumentem w nowej formie. Zdarzało się, że w szpitalu kwestionowano jego ważność, jeśli nie był datowany i (lub) potwierdzony przez drugą osobę.

A czy wszystkie wasze nie ochrzczone dzieci mają wypełnione karty identyfikacyjne? Jeśli nie, to skąd będzie wiadomo, jakie jest wasze stanowisko w sprawie krwi i do kogo się zwrócić w razie wypadku? Następnie musicie pilnować, by każdy z was ZAWSZE nosił te dokumenty przy sobie. Sprawdzajcie je codziennie u dzieci, gdy wychodzą do szkoły, a nawet gdy idą pobawić się przed domem. Wszyscy powinni dbać o to, żeby stale mieć przy sobie swoje oświadczenia – w pracy, podczas urlopu czy na zgromadzeniu chrześcijańskim. Nigdy się z nimi nie rozstawajcie!” (Nasza Służba Królestwa Nr 1, 1992 s. 3-4).

„Kartę identyfikacyjną wypełniają wierzący rodzice małego dziecka. Rozpatrując możliwość podpisania jej przez niewierzącego współmałżonka, strona wierząca powinna rozważyć, jak zachowałby się on w krytycznej sytuacji, podczas próby wiary w szpitalu” (Nasza Służba Królestwa Nr 11, 1992 s. 7).

„Nie uległa zmianie »Karta identyfikacyjna« (ic-P) dla nieochrzczonych dzieci Świadków Jehowy. Rodzice powinni zadbać, by ich nieletnie dziecko zawsze miało przy sobie prawidłowo wypełnioną i podpisaną kartę” (Nasza Służba Królestwa Nr 12, 2004 s. 7).

Dostarczanie do kartotek lekarskich oświadczeń, „iż nie życzą sobie transfuzji”

Towarzystwo Strażnica poleca swym głosicielom dostarczyć do kartotek lekarskich stosowne oświadczenia przeciw transfuzji:

„Chcąc uniknąć niepotrzebnych konfrontacji w nagłych wypadkach, na początku lat sześćdziesiątych Świadkowie Jehowy zaczęli składać swym lekarzom specjalne wizyty, żeby im przedstawić swoje stanowisko i dostarczyć odpowiednią literaturę. Później prosili o dołączenie do ich kartotek pisemnego oświadczenia, iż nie życzą sobie transfuzji” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 185).

Ewentualne wywiezienie dziecka ze szpitala wbrew prawu

Poniższy przykład wykradzenia dziecka ze szpitala może być dla niektórych Świadków Jehowy wzorem do naśladowania, w jaki sposób można sprawę rozwiązać, tym bardziej, że Towarzystwo Strażnica nie potępiło tej formy w swym artykule (!):

„Chodzi o postawę Świadków Jehowy wobec transfuzji krwi. Zagadnienie to w dramatyczny sposób poruszono publicznie w marcu 1975 roku, gdy pewne młode małżeństwo zabrało swego trzyletniego synka ze szpitala dziecięcego w Kopenhadze. Zrobili to dlatego, że lekarz wystąpił z wnioskiem o odebranie im praw rodzicielskich, zamierzał bowiem przetoczyć chłopcu krew wbrew woli rodziców. Ponieważ rodzice wiedzieli, że najprawdopodobniej będą poszukiwani przez policję, schronili się u swoich współwyznawców. Jednocześnie starali się znaleźć lekarza, który byłby skłonny leczyć ich dziecko bez stosowania krwi. Zarządzono ogólnokrajowe polowanie; rozpoczęły się obławy policyjne, przeszukiwania domów i kontrola na granicy. Rozpętano zarazem istną nagonkę w prasie pod nagłówkami w rodzaju: »Dzieciobójcy«, »Fanatycy religijni« i »Cyniczni rodzice«. Nie cofano się nawet przed groźbami podrzucenia bomb, były wypadki stosowania przemocy. Niektórzy duchowni, jak również pewien członek parlamentu, podnieśli kwestię, czy władze nie powinny wystąpić oficjalnie przeciw Świadkom Jehowy. Tymczasem jednak rodzice znaleźli lekarza, który uszanował ich poglądy religijne i był gotów zastosować inną metodę leczenia. Dzisiaj chłopiec jest zdrowy jak rydz” (Strażnica Nr 4, 1981 s. 8-9).

W innej publikacji Towarzystwo Strażnica podaje, że każdy sam może zadecydować o metodzie przeciwstawienia się transfuzji:

Chrześcijanin musi sam zadecydować, jak dalece będzie się przeciwstawiał dokonaniu transfuzji krwi u niego samego lub osoby od niego zależnej, a do zboru należy zbadanie danej sprawy” (Strażnica Nr 15, 1969 s. 14).

Ewentualny współudział pacjenta w łamaniu Prawa Bożego lub „samodzielna” decyzja jak „dalece przeciwstawiać się dokonaniu transfuzji”

W tekście pt. Czy chrześcijanin jest zobowiązany poddać się transfuzji krwi po prostu dlatego, że tak zasądził sąd? Towarzystwo Strażnica obciąża sumienia swoich głosicieli mówiąc o „prawie Bożym”, a jednocześnie wspomina o „samodzielnej” decyzji:

„Czy chrześcijanin jest zobowiązany poddać się transfuzji krwi po prostu dlatego, że tak zasądził sąd? (...)

Prawdą jest, że skoro sąd nakazuje transfuzję krwi, to bierze na siebie odpowiedzialność za następstwa; jeśli jednak chrześcijanin oświadcza sędziemu, iż wprawdzie nie zgodziłby się dobrowolnie na transfuzję krwi, ale nie będzie się sprzeciwiał jej zastosowaniu, gdy sąd tak zarządzi, – to ów chrześcijanin w istocie rzeczy współdziała z sądem w łamaniu prawa Bożego. Czyżby dopuszczał się tego rozmyślnie? Jeżeli chrześcijanin jest stanowczo zdecydowany okazać posłuszeństwo prawu Bożemu odnośnie do krwi, to po prostu trudno wytłumaczyć, jak mógł w podobnej sytuacji zachować się tak biernie. Chrześcijanin musi sam zadecydować, jak dalece będzie się przeciwstawiał dokonaniu transfuzji krwi u niego samego lub osoby od niego zależnej, a do zboru należy zbadanie danej sprawy” (Strażnica Nr 15, 1969 s. 14).

Ucieczka ze szpitala

W tekście pt. Jak stanowczo chrześcijanin powinien sprzeciwić się próbie dokonania transfuzji krwi nakazanej lub aprobowanej przez sąd? wskazano na możliwość „umknięcia” przed transfuzją:

„Jak stanowczo chrześcijanin powinien sprzeciwić się próbie dokonania transfuzji krwi nakazanej lub aprobowanej przez sąd?

(...) Jezus umknął, gdy tłum chciał go obwołać królem. Podobnie chrześcijanin, który przypuszcza, że sąd wyda nakaz przetoczenia krwi, może nie dopuścić do takiego naruszenia prawa Bożego (Mateusza 10:16; Jana 6:15). Jednocześnie powinien z rozwagą szukać innego sposobu leczenia, szczerze dążąc do uratowania życia i odzyskania zdrowia. Kto usilnie stara się nie naruszyć prawa Bożego co do krwi, może być uznany przez władze za przestępcę lub być postawiony przed sądem. Gdyby został ukarany, może to uważać za cierpienie ze względu na sprawiedliwość” (Strażnica Nr 12, 1991 s. 31).

Tekst powyższy, jak widzimy, sugeruje nawet „umknięcie” ze szpitala.

Pilnowanie przez 24 godziny chorego ‘zagrożonego’ transfuzją

Według Towarzystwa Strażnica dopilnować dorosłego chorego czy dziecko w konsekwentnym odrzucaniu transfuzji powinni starsi zboru i rodzina:

„Niemałej pomocy i wsparcia mogą udzielić bracia i siostry w zborze. W krytycznej sytuacji starsi mogą uznać za słuszne wprowadzenie 24-godzinnych dyżurów w szpitalu; najlepiej gdyby pełnił je starszy z jednym z rodziców chorego dziecka lub innym członkiem rodziny. Krew często podaje się wtedy, gdy rodzina i najbliżsi idą na noc do domu” (Nasza Służba Królestwa Nr 9, 1992 s. 4).

Sądzenie lekarzy za przywiązanie do łóżka wobec oporu i wyprowadzanie protestującej rodziny w kajdankach

Po nakazie sądowym dotyczącym transfuzji niektórzy Świadkowie Jehowy (rodzina lub opiekunowie dzieci) nadal protestują i trzeba ich wyprowadzać w kajdankach, za co sądzi się później lekarzy:

„Dział Prawny Towarzystwa Strażnica wniósł do Sądu Najwyższego Nowego Jorku sprawę przypadku z Long Island. Pacjentkę będącą Świadkiem przywiązano do łóżka i poddano transfuzji, podczas gdy męża wyprowadzono ze szpitala w kajdankach. Sąd wydał wyrok biorący w obronę swobody osobiste Świadków Jehowy i obecnie podjęto kroki zmierzające do wszczęcia sprawy cywilnej” (Przebudźcie się! Nr 10, 1992 s. 21).

„W sądzie federalnym w Atlancie czeka na rozpatrzenie sprawa 16-letniego chłopca i jego matki. Przywiązano go do łóżka i przez osiem godzin przetaczano mu krew. Posiedzenie sądu, który to usankcjonował, odbyło się w szpitalu, przy czym ani matka, ani syn nic o tym nie wiedzieli” (Przebudźcie się! Nr 10, 1992 s. 21).

Oto inny przykład odmawiania dziecku, mającemu sześć lat, transfuzji krwi:

„Jenala Mukusao sprawowała opiekę nad sześcioletnim wnuczkiem Michaelem. U chłopca stwierdzono poważną anemię i zabrano go do szpitala. Lekarze zalecili transfuzję. Siostra Mukusao się na to nie zgodziła i w rezultacie przez cztery dni zastraszano ją i znieważano. Opowiada: »Próbowałam wszystko wytłumaczyć i pokazałam Oświadczenie dla służby zdrowia, ale nikt nie chciał mnie słuchać. Pielęgniarki nazwały mnie wiedźmą, która chce zabić własnego wnuka«” (Rocznik Świadków Jehowy 2006 s. 196-197).

Mówienie z przekonaniem, wysilanie się, krzyczenie, środki psychiczne i fizyczne

W tekście pt. Czy osoba, która otrzyma transfuzję w wyniku orzeczenia sądu ignorującego jej postanowienie, by nie przyjmować krwi, jest wolna od odpowiedzialności za pogwałcenie prawa Bożego co do świętości krwi? podano następujące sposoby przydatne przeciw transfuzji:

„Czy osoba, która otrzyma transfuzję w wyniku orzeczenia sądu ignorującego jej postanowienie, by nie przyjmować krwi, jest wolna od odpowiedzialności za pogwałcenie prawa Bożego co do świętości krwi? (...)

Kiedy więc pacjent bywa współwinnym przyjęcia transfuzji nakazanej przez sąd? Jeżeli się nie wysilał, żeby mówić z przekonaniem, gdy miał ku temu sposobność, a później nie sprzeciwiał się zdecydowanie zabiegowi (...) Znane są też wypadki, w których dana osoba wyczerpała wszelkie środki psychiczne i fizyczne, aby zapobiec takiemu pogwałceniu prawa Bożego; w końcu nawet straciła przytomność. Jeżeli wbrew jej szczerym wysiłkom zniewolono ją do przyjęcia transfuzji, musi pozostawić tę sprawę w rękach Jehowy, pokładając nadzieję w Jego miłosierdziu. Taki stan rzeczy można porównać z sytuacją niewiasty, którą zgwałcono, pomimo że bez przerwy krzyczała i stawiała fizyczny opór napastnikowi. W myśl Prawa Mojżeszowego kobieta taka nie była winna (Powt.Pr. 22:25-27). Jeżeli jednak nie krzyczała, uznawano ją za winną (Powt. Pr. 22:23, 24). Stosownie do tego Bóg również dzisiaj oczekuje od chrześcijan, że podejmą wszelkie możliwe środki (oczywiście nie wykraczające poza ramy Słowa Bożego), aby nie stać się współwinnymi naruszenia Jego prawa co do krwi” (Strażnica Rok XCV [1974] Nr 18 s. 24).

Stosowanie zarzutu „gwałtu” wobec transfuzji

W tekście pt. Jak stanowczo chrześcijanin powinien sprzeciwić się próbie dokonania transfuzji krwi nakazanej lub aprobowanej przez sąd? porównano transfuzję z gwałtem i argumentowano następująco:

„Jak stanowczo chrześcijanin powinien sprzeciwić się próbie dokonania transfuzji krwi nakazanej lub aprobowanej przez sąd? (...) Nietrudno więc zrozumieć, dlaczego młoda głosicielka wspomniana na stronie 17 powiedziała przed sądem, że uważa transfuzję krwi za ‛naruszenie nietykalności cielesnej i przyrównała ją do gwałtu’. Czy którakolwiek chrześcijanka, młodsza lub starsza, pozwoliłaby się zgwałcić, nawet gdyby istniał przepis zezwalający na zmuszenie kogoś do uczestniczenia w rozpuście?” (Strażnica Nr 12, 1991 s. 31).

Szarpanie, krzyk, wyrywanie igły, niszczenie pojemnika z krwią

W tekście pt. Jak stanowczo chrześcijanin powinien sprzeciwić się próbie dokonania transfuzji krwi nakazanej lub aprobowanej przez sąd? powiedziano następująco:

„Jak stanowczo chrześcijanin powinien sprzeciwić się próbie dokonania transfuzji krwi nakazanej lub aprobowanej przez sąd? (...) Podobnie dwunastolatka, której wypowiedź przytoczono na tej samej stronie, nie pozostawiła wątpliwości co do tego, że ‛w razie próby podania krwi będzie ze wszystkich sił stawiać opór, będzie się szarpać i krzyczeć, wyrwie sobie z żyły igłę i postara się zniszczyć pojemnik z krwią zawieszony nad łóżkiem’. Była niezachwianie zdecydowana przestrzegać prawa Bożego” (Strażnica Nr 12, 1991 s. 31).

W artykule pod tytułem Mądra ponad wiek, Towarzystwo Strażnica opisało, zapewne jako przykład do naśladowania, odmowę transfuzji dwunastolatki:

„Oświadczyła, że będzie energicznie i ze wszystkich sił przeciwstawiać się wszelkim próbom przetoczenia jej krwi. Proste i śmiałe wypowiedzi Lisy wzruszyły wszystkich do głębi” (Przebudźcie się! Nr 7, 1988 s. 18).

Polemizowanie z lekarzami i sędziami

Towarzystwo Strażnica poleca przygotować się do polemiki z lekarzami, dyrektorami szpitali i sędziami:

„Powinieneś być przygotowany na podchwytliwe pytania, zadawane niekiedy przez lekarzy i inne osoby (na przykład sędziów). Jedno z najczęściej spotykanych brzmi:

Czy woli pan(i) umrzeć (pozwolić umrzeć własnemu dziecku) niż »ratować życie przez krew«?

Odpowiedź twierdząca będzie słuszna w sensie religijnym. Często jednak bywa rozumiana opacznie, a w sądzie może wtedy zapaść niekorzystny wyrok. Musisz pamiętać, że tym razem nie jesteś w służbie kaznodziejskiej. Mówisz raczej o potrzebie leczenia. Powinieneś więc dostosować się do słuchaczy – lekarzy bądź prawników (Ps. 39:2; Kol. 4:5, 6). Dla lekarza, sędziego czy dyrektora szpitala odpowiedź taka znaczy, że chcesz zostać męczennikiem albo poświęcić własne dziecko w imię swojej religii. W tej sytuacji twoje zapewnienia o zmartwychwstaniu najprawdopodobniej chybią celu. Będziesz napiętnowany mianem fanatyka, który nie umie podejmować rozumnych decyzji, gdy idzie o życie. W wypadku dziecka zostaniesz zaliczony w poczet rodziców, którzy zaniedbują swe potomstwo, bo nie chcą go ratować i odmawiają leczenia” (Nasza Służba Królestwa Nr 1, 1992 s. 6).

Szukanie innego chirurga

Proponowane szukanie „innego chirurga” może być pretekstem do opuszczenia szpitala i odwleczenia w czasie ewentualnej transfuzji:

„Gdyby zaszła konieczność operacji, powinien zawczasu przedstawić lekarzom swój pogląd na krew, aby uzyskać zapewnienie, że w żadnym wypadku jej nie otrzyma – ani przed zabiegiem, ani w czasie jego trwania, ani po nim. A gdyby lekarz nie chciał się tego podjąć, chrześcijanin poszuka innego chirurga” (Świadkowie Jehowy a kwestia krwi 1992 s. 60).

Wzywanie na pomoc starszych zboru i Komitetu Łączności ze Szpitalami

Na stanowczość w odmawianiu transfuzji krwi wpływa też obecność przy chorym starszych zboru i członków Komitetu Łączności ze Szpitalami:

„Jeśli stan chorego pogarsza się tak dalece, iż grozi mu przetoczenie krwi, sprawdź na podstawie poniższych punktów, co należy uczynić:

1. Wezwij na pomoc starszych zboru.

2. W razie potrzeby niech starsi nawiążą kontakt z najbliższym Komitetem Łączności ze Szpitalami.

3. Komitet Łączności ze Szpitalami może ci pomóc w przeprowadzeniu rozmowy z lekarzem lub inną osobą.

4. Komitet Łączności ze Szpitalami może poprosić innego specjalistę o udzielenie twemu lekarzowi konsultacji co do leczenia alternatywnego.

5. Komitet Łączności ze Szpitalami może ci też pomóc znaleźć ośrodek medyczny, w którym spotkasz się z lepszym zrozumieniem w kwestii leczenia” (Nasza Służba Królestwa Nr 1, 1992 s. 5).

Sądzenie lekarzy i szpitali

Towarzystwo Strażnica informuje swoich głosicieli, że mogą skarżyć do sądu lekarzy i szpitale za próby ratowania im życia (!) poprzez transfuzję:

„Aby zapewnić sobie poszanowanie dla swych poglądów religijnych związanych ze świętością krwi, Świadkowie Jehowy po wyczerpaniu innych możliwości czasami podają lekarzy i szpitale do sądu. Zazwyczaj chodzi im jedynie o zakaz przetoczenia krwi lub tymczasowy zakaz, obowiązujący do chwili wydania przez sąd orzeczenia w toczącej się sprawie” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 185).

Udzielanie pouczeń odnośnie krwi „niemowlętom”?

Jedną z metod zapobiegania transfuzji krwi jest pouczanie i wychowywanie dzieci w tej kwestii od wieku niemowlęcego (!):

„Nasze dzieci mogą być w wieku niemowlęcym, zbyt małe, by coś zrozumieć, ale Jehowa Bóg może je uznać za czyste i godne przyjęcia, biorąc pod uwagę, że jesteśmy Mu oddani (1 Koryntian 7:14). Tak więc niemowlęta w domu chrześcijańskim mogą jeszcze nie pojmować prawa Bożego co do krwi ani nie być w stanie zadecydować, czy je uznawać. Czy jednak dokładamy starań, by w tej istotnej sprawie udzielać im pouczeń?” (Strażnica Nr 12, 1991 s. 15).

Odgrywanie scenki związanej z transfuzją, w której występuje dziecko Świadków Jehowy oraz lekarz lub sędzia

Poleca się też Świadkom Jehowy odgrywanie w domu scenki związanej z transfuzją, w której występuje ich dziecko oraz przykładowy lekarz lub sędzia:

„Jeśli masz dzieci, czy jesteś pewien, iż zgadzają się z biblijnym poglądem na krew i potrafią go wyjaśnić? Czy naprawdę wierzą, że taka jest wola Boża? Czy są przekonane, że pogwałcenie Jego prawa byłoby czymś tak poważnym, iż mogłoby przekreślić ich nadzieję na życie wieczne? Mądrzy rodzice omawiają takie sprawy ze swymi dziećmi bez względu na to, czy są małe, czy już prawie dorosłe. Mogą wspólnie odgrywać scenki, w których każde dziecko odpowiada na pytania zadawane przez sędziego lub pracownika szpitala. Nie chodzi o to, by mechanicznie powtarzało wybrane odpowiedzi. Rzecz w tym, żeby wiedziało, w co ono wierzy i dlaczego. Oczywiście w razie przesłuchania przed sądem rodzice lub inne osoby mogą powiedzieć o zagrożeniach związanych z transfuzją i dostępnych metodach alternatywnych. Niemniej w rozmowie z naszymi dziećmi sędzia lub urzędnik przede wszystkim będzie chciał ustalić, czy rozumieją swoje położenie i związane z nim możliwości wyboru oraz czy mają ukształtowane własne wartości i przekonania” (Strażnica Nr 12, 1991 s. 18).

Zrównanie transfuzji z kanibalizmem jako przestroga przed przetoczeniem krwi

Ponieważ Towarzystwo Strażnica zrównuje transfuzję krwi z kanibalizmem, wielu Świadków Jehowy chociażby z tego powodu odrzuca ją bardzo stanowczo:

„Czy wzdragasz się na myśl o nieposłuszeństwie względem prawa Bożego? W takim razie przyjęcie krwi byłoby w twoich oczach tak samo bezecne jak ludożerstwo. Wyobraź sobie, że miałbyś jeść ciało innego człowieka! Okropność! A czy picie krwi ludzkiej jest mniej okropne? Czy coś w tym zmienia fakt, że nie przyjmuje się jej przez usta, lecz wprowadza do ciała bezpośrednio przez żyły? W żadnym wypadku!” (Strażnica Nr 17, 1967 s. 5).

„Bóg pozwolił ludziom jeść mięso zwierzęce i podtrzymać życie ludzkie przez zabieranie życia zwierzętom, chociaż nie wolno im było spożywać krwi. Czy to obejmowało również jedzenie mięsa ludzkiego, podtrzymywanie życia za pomocą ciała czy części ciała innego człowieka, żywego czy umarłego? Żadną miarą! To byłby kanibalizm, ludożerstwo, czym brzydzi się każdy cywilizowany lud na świecie” (Strażnica Nr 14, 1968 s. 13).

„Natomiast ludzie rozmyślają dziś nad wprowadzeniem na dużą skalę nowej odmiany »kanibalizmu«. Określenie to wydaje się nawet zbyt łagodne, gdyż ludożercy nigdy nie prowadzili »hodowli« ludzkich ciał, aby potem zbierać »plon«. Ukazuje się tu dobitnie, do czego może dojść, skoro raz zacznie się przestępować mierniki biblijne, a wśród nich zakaz wprowadzania do swego ciała krwi innego stworzenia” (Strażnica Rok XCVII [1976] Nr 20 s. 24).

Ponieważ Towarzystwo Strażnica stawia na równi spożywanie krwi i jej transfuzję, więc i inne jego słowa zapewne dotyczą przetoczenia krwi:

„Jedzenie ludzkiego ciała i picie krwi byłoby kanibalizmem, łamaniem prawa Bożego (Rodzaju 9:3, 4; Kapłańska 17:10)” (Strażnica Nr 4, 2003 s. 15).

Lekarze będący Świadkami Jehowy mogą przeprowadzać transfuzje krwi

Największym paradoksem w naukach Towarzystwa Strażnica jest to, że choć głosiciele tej organizacji nie mogą przyjmować krwi, to sami mogą przeprowadzać transfuzję na innych ludziach (!):

Niektórzy lekarze będący świadkami Jehowy dokonują transfuzji krwi osobom światowym na ich życzenie. Jednak nie robią tego u oddanych Bogu świadków Jehowy. Zgodnie ze słowami 5 Mojżeszowej 14:21 dawanie krwi ludziom ze świata, na ich żądanie pozostawione jest sumieniu chrześcijańskiego lekarza. Sytuacja jest podobna do tej, w jakiej znajduje się chrześcijański rzeźnik lub sprzedawca, który musi zadecydować, czy może z czystym sumieniem sprzedawać wędliny z krwią osobom światowym” (Strażnica Nr 11, 1966 s. 12 [ang. 15.11 1964 s. 682-683]).

Wydaje się, że ten zwyczaj Świadków Jehowy nigdy nie został odwołany i nie ma zakazu, by stosować powyższy zabieg u ludzi „ze świata”.

Widzimy z powyższego, że w Towarzystwie Strażnica istnieją rozmaite sposoby unikania transfuzji krwi. Zaliczyć można do nich sporadyczne ucieczki ze szpitala, opieranie się zabiegowi, noszenie przy sobie odpowiednich dokumentów, skarżenie do sądu lekarzy, itp. Nie bez znaczenia jest też wywierana presja na chorych Świadków Jehowy przez innych głosicieli, a zwłaszcza przez starszych zboru. Równocześnie organizacja ta pozwalała swoim głosicielom dokonywać transfuzji krwi na ludziach, którzy nie należą do ich społeczności!

poprzednia część nastepna część

Powrót do strony głównej
Powrót początku artykułu
facebook
Opracował: Piotr Andryszczak
© 2007-2025